#6 'Jest świetnie'
Kiedy zwróciłam wzrok w drugą stronę, wyglądałam zapewne podobnie. Moim oczom ukazał się..
*Ada*
Trochę ode mnie wyższy brunet. Od razu utopiłam się w jego pięknych brązowych oczach. Ja to jednak mam szczęście, musiałam się akurat wpieprzyc w Leondre. Na spotkaniu z nimi też prawie zaliczyłam glebę. Teraz to mnie na pewno zapamiętają.
Po jakichś około 2 minutach stania, ktoś się w końcu odezwał.
- Aaa, to ty się prawie wywaliłaś kiedy do nas podchodziłaś!
- No wiesz, tak miało byc, żebyście mnie pamiętali. - odpowiedziałam.
- No, w każdym bądź razie udało Ci się. - uśmiechnął się. - A teraz też zamierzałaś we mnie wpaśc?
- pff no oczywiście.
- To w takim razie czemu stałyście 2 minuty i się na mnie gapiłyście? - zaczął się w tym momencie śmiac. Cały Leo.
- Yyy, no bo ten.. Nie spodziewałyśmy się, że się uda. - dokończyłam szybko moją wypowiedź.
- Ahm, rozumiem. - już się trochę uspokoił, ale dalej było widac śmiech w jego oczach. - Ja już chyba powienien leciec. - odkrząknął (tak to się pisze? XD) - Ale może podacie mi swoje twittery? - powiedział, po czym wystukał coś na iphonie i podał nam do rąk.
- Em, no jasne. - odpowiedziała Cam. - wzięłyśmy komórkę i wpisałyśmy szybko nasze nazwy, od razu wciskając follow.
- Proszę bardzo. - oddałam iphona, jego właścicielowi.
- Dzięki, to.. może do zobaczenia. - powiedział na odchodne.
- Do zobaczenia! - krzyknęłyśmy równo.
***
3 godziny później jesteśmy już u mnie w domu. Tak jak było w planie Cami dziś u nas nocuje. Po przyjeździe, wszystko opowiedziałyśmy ze szczegółami.. no może pomijając to, że wpadłam w Leo i że wcześniej dostałam w nos. To wiedział tylko dziadek, ale w samochodzie opatrzyliśmy szybko nos i stwierdziliśmy, że nie będziemy nikomu mówic.
Po rozmowie udałyśmy się do mojego pokoju, umyłyśmy się. Najpierw Cam, ponieważ jest gościem, a potem ja. Położyłyśmy się po myciu do łóżka bo byłyśmy bardzo zmęczone. Pochłonięte pogawędką, nie zauważyłyśmy kiedy obie zasnęłyśmy.
Rano, obudziłam się pierwsza. Camilla jeszcze spała, więc postanowiłam je nie budzic i poszłam przygtowac śniadanie.
- Co by tu zrobic.. Może niech będzie jajecznica. - wybitnym kucharzem nie jestem, ale jajecznice jeszcze zrobię.
Po jakiś 15 minutach mojej jakże ciężkiej roboty, zakończyłam moje przepyszne dzieło. Akurat do kuchni weszła moja przyjaciółka.
- Mmm co tak ładnie pachnie? - zapytała.
- Moja jajecznica.
- Oo to zabierajmy się za jedzenia!
Po zjedzeniu, posprzątałyśmy po sobie i poszłyśmy się ogarnąc. Nawet nie zajęło nam to dużo czasu. Niestety przyjechali rodzice Cami i musiała już się zbierac, bo mieli jeszcze zrobic jakieś zakupy.
Resztę dnia spędziłam na słuchaniu BAM i wspominaniu wczorajszego koncertu. Nagle koło godziny 16 dostałam wiadomośc na twitterze.
"Leondre Devries"
Hejka tu Leo,
wpadniesz jeszcze kiedyś na mnie? xxna mnie wpadają xx
"Ja"
Jednak mnie pamiętasz?
No może kiedyś.. jak będzie mi się chciało :*
A co już tęsknisz? xx
"Leo" (zmieniłam sobie nazwę)
Ejj no wiesz!
Musi Ci się chciec :*
Noo bardzo tęsknie, lubię jak ludzie
"Ja"
To poproś Charliego żeby na cb wpadł xx
"Leo"
To nie to samo ;*
"Ja"
No masz rację, nie co dzień spotyka się
taką gwiazdę jak ja x
"Leo"
Gwiazdą to bym cię nie nazwał
"Ja"
pfffff
"Leo"
Przy tobie gwiazda to mała iskierka xx
"Ja"
Ej bo się zarumienie xx
"Leo"
I o to chodzi ;*
Wow, znamy się z Leo tak krótko, znaczy tak jako znajomi. A czuję jakbyśmy byli przyjaciółmi od dobrych kilku lat. I jeszcze, czy on mnie podrywa?.. Niee, to nie miałoby sensu jakim cudem, on zajebisty Leondre Devries, mógłby zwrócic uwagę na taką brzydką, głupią i ciągle odrzucaną dziewczynę.
Naszą cudowną konwersację i moje przemyślenia przerwała moja mama.
- Ada!! Ubieraj się! Wychodzimy, szybko! - o cóż jej znowu chodzi.
- Dobra już idę!
"Ja"
Leo muszę kończyc, jadę gdzieś z mamą, papa :*
"Leo"
Papa księżniczko ;* xx
***
Już 10 minut później siedziałyśmy obie w samochodzie i jechałyśmy w kierunku zamieszkania mojego ojca. Stwierdziłam, że czas przerwac tę niezręczną ciszę.
- Too, gdzie jedziemy?? - spytałam trochę głosem małego dziecka, aż się sama zdziwiłam.
- No więc, jedziemy do twojego ojca..
- To już zauważyłam, coś jeszcze?
- Nie przerywaj, pamiętasz mówiłam Ci o tych koniach. No, to tam koło niego sprzedają kilka i dzisiaj można przyjechac, pooglądac i nawet zakupic konia.
- Coooo, ale super. Już nie mogę się doczekac. - powiedziałam i wycągnęłam słuchawki. Włożłam je di uszu i puściłam losowo wszystkie piosenki.
***
Jesteśmy na miejscu. Oglądam konie, większośc z nich bardzo dobrze znam. Muszę się jednak dokładnie przyjrzec każdemu, jakie ma umiejętności, charakter. No i oczywiście musi byc oczywiście przed zabraniem, zbadany przez weterynarza.
- Cześc Ada! Jak tam, przyjechałaś kupic konia, rodzice się w końcu zgodzili? - zapytał mnie jeden z właścicieli stadniny, z którym byłam już po imieniu.
- Hejka Roger, taak przyjechałam po konia!
- To wspaniale, mogę Ci trochę doradzic, nikt nie zna tych koni lepiej ode mnie przecież. No, ty też większośc znasz, ale to nie te które znasz sprzedajemy. - mówił i podążaliśmy w stronę padoku, żeby przyjżec się biegającym koniom. - A więc, powiedz mi jakie cechy charakteru, umiejętności i wiek by Ci pasowały, a ja postaram się znaleźc coś odpowiedzniego. Aha! I oczywiście podaj rase! - powiedział z entuzjazem.
- Na pewno chciałabym żeby to był arab. Hmm, może coś pod jabłkowity kolor z ciemną grzywą.
- Ile masz wzrostu? I jakiej wysokości miałby byc koń? - nasza rozmowa stała się wbrew pozorom bardzo poważna.
- Mam 162 cm. A koń myślę, że skoro arab to gdzieś do 148-9 może miec, jak to arab. - uśmiechnęłam się. - Em, chciałabym żeby był dośc młody, ale nie za bardzo rozbrykany i żeby posiadał jakieś podstawowe umiejętności.
- Yhym, yhym dobrze.. - Roger słuchał mnie uważnie. - Myślę, że coś się znajdzie. Zobacz widzisz tam koło tego kasztanka? Stoi tam taki arabek, tak jak mówiłaś ciemna grzywa i ala jabłkowity. Kończy jesienią 7 lat, jest w miarę spokojny. Ładnie kłusuje przez drągi i skacze niskie przeszkody, nawet w galopie. Uważam, że sobie z nim poradzisz. W końcu kto trenuje mi konie w lecie. - puścił mi oczko.
- Dam radę. - uśmiechnęłam się szeroko.
- To co chcesz go dosiaśc?
- Jasne! Chodźmy, muszę się najpierw przebrac. - poszłam w kierunku stajni, tam gdzie leżały moje rzeczy. Za to, że tak często im pomagam dostałam u nich darmowe akcesoria jeździeckie. Natomiast Roger, udał się po arabka na padok. Kiedy już byłam gotowa, podeszłam do odpowiedniego boksu, w którym stał mój przyjaciel.
- Jak tam? -zapytałam.
- Wyczyściłem go. Musisz go jeszcze tylko ubrac.
- Dobrze. - Zanim sie zabrałam za siodło weszłam do boksu, żeby przywitac się z koniem. Podeszłam wolno, dałam się obwąchac i podrapałam go w kilku miejscach. Następnie wzięłam siodło, sprawnie je założyłam. Odebrałam od Rogera ogłowie, podeszłam do konia, zdjęłam mu kantar i założyłam ogłowie. Łatwo włożyłam mu wędzidło do pyska, już mi się podoba. Czasami tak ciężko jest wepchnąc to koniom. Dopięłam jeszcze tylko popręg i mogliśmy ruszac na ujeżdżalnie.
Moi rodzice już czekali, żeby zobaczyc jak sprawdzi się nowy koń.
- No to co, wsiadaj i ruszaj! - powiedział do mnie Roger. Po czym włożyłam nogę w strzemię i szybko wskoczyłam na siodło.
- Okej, zrobię kilka kółek stępem, potem zacznę kłusowac, możesz ustawic na środku kilka drągów. Następnie zagalopuje, przeskoczymy dwudziestkę i spróbuję jeszcze z nim pocofac. Całośc potrwa jakieś pół godziny. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Świetnie opracowałaś plan.
- Zrobiłam to jadąc tu hah.
- Ok, na co czekamy, idę do twoich rodziców, a ty jedź! - powiedział z entuzjazmem i ruszył w kierunku moich rodziców.
- Dobrze koniku, posłuchaj, wierzę, że dasz radę. Pokaż mi na co Cię stac. - powiedziałam do nie łagodnym głosem po czym poklepałam go po szyi i ruszyliśmy.
Wszystko szło bardzo ładnie, tylko raz mi bryknął, więc się bardzo cieszę. Nawet dał mi pierwszy znak.
***
Po skończonej jeździe, porozmawialiśmy o formalnościach. Moi rodzice zapłacili podaną sumę i koń jest już oficjalnie mój. Jestem zadowolona. Dostałam od Rogera w prezencie dla konia jego siodło, ogłowie i kantar. Resztę rzeczy dla niego muszę sama kupic, pomimo to jest wspaniale. Zapakowałyśmy z mamą rzeczy które dostałam do samochodu, pożegnałam się z tatą, a Roger powiedział, że pakują konia do przyczepy i będą jechac za nami.
- Ada i może jadąc do domu wymyślisz mu jakieś imię?
- Dobry pomysł, na miejscu powiem Ci jakie. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia. - odpowiedział i oboje zapakowaliśmy się do swoich pojazdów.
Przez całą drogę myślałam nad imieniem, ale nic nie mogło mi wpaśc do głowy. Wreszcie mnie olśniło.. Postanowiłam, że nazwę ją (bo jak się dowiedziałam jest to klacz) Light. Tak, to idealne imię.
Kiedy wypakowywaliśmy wszystko, podeszłam do Rogera.
- Mam już imię. - powiedziałam.
- No jakie? - zapytał Roger ze swoim śmiesznym uśmieszkiem.
- Light, będzie nazywała się Light. - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem.
***
Po niedługim czasie podziękowałyśmy z mamą za wszystko, odprowadziłam Light do jej nowego domu i dałam trochę owsa. Następnie pożegnałam się z nią i skierowałam się do domu.
Wpadłam do mojego pokoju i rzuciłam się na moje ogromne, wygodne łóżko.
- Jest świetnie. - wyszeptałam.
Napisałam jeszcze szybko do Leo o tym co się wydarzyło i odpłynęłam..
_________________________________________________________________
Cześc!
Od razu mówię, że przepraszam za błędy, ale mam mały problem i nie mogę pisac literki ci (no wiecie z kreską). Także przepraszam.
A oto rozdział! Nie ma obrazków, ale może w kolejnym będą. Mam nadzieję, że się podoba :)
Noo mamy już konia, wymarzone spotkanie z BAM, które swoją drogą wyszło chyba nie tak jak miało.. Zbyt dobrze się układa, nie sądzicie?
Jesteście ciekawi co będzie dalej? No to śledźcie mój profil!
Dziękuję za czytanie tych moich wypocin <3
komentarze motywują! :D~ Juliik xx ~
Budyń, budyń, budyń... Powiem tylko tyle, że rozdział pefekto XD nie będę się rozpisywać, bo muszę napisać rozdział i pewnie się moi czytelnicy niecierpliwią XD
OdpowiedzUsuńTakże:
Do kiedyś tam!
Papa!
~W
huehue ^^
Usuń"Wpadniesz jeszcze kiedyś na mnie"
OdpowiedzUsuń"Przy tobie gwiazda to mała
iskierka"
Już go kocham
-K xx