#12
"Nigdy nie żałuj tego co sprawiło, że choć przez chwilę byłeś szczęśliwy"
A nazwy nie ma bo mi się nie chce XD
~Ada~
Opowiedziałam chłopakom co mi się przydarzyło. Ufam im, nie
zostawią mnie… chyba…
- Rozumiem Cię. Miałem podobną sytuację… - powiedział Leo, którem
po wysłuchaniu mojej historii, zrzedła mina. – Ale to już stara sprawa – próbowałam
zrobić jak najlepszy uśmiech nr 2 (tak numer 2 bo co xd – ja).
- A ja nie rozumiem tych wszystkich ludzi, którzy znęcają się nad
innymi – dodał wkurzony i smutny jednocześnie Charlie.
- my tu gadu gadu, a przecież trwają lekcje – zaczęłam w pośpiechu
zrzucać ich z drzewa – ja już pojadę do domu, a wy do szkoły!
- Ale… - próbowal wtrącić Charlie – nie ma żadnego ‘ale’ –
przerwałam mu – już was nie ma – popchnęłam ich żeby szli, a sama skierowałam
się w stronę przystanku.
* * *
Weszłam cicho do domu, mając nadzieję, że nikogo nie zastanę.
- A co ty tak wcześnie robisz w domu? – a niech to. Zapomniała, że
mama ma wolne – odpowiesz mi? – musze jej powiedzieć, nic nie wymyślę – Cara i
Jason – rzuciłam krótko i pobiegłam do pokoju.
Wpadłam do mojego królestwa i padłam jak mucha na łóżko.
- 3…2…1…
- Ale jak to! Przecież skąd oni wiedzieli, gdzie poszłaś do liceum?
Nic Ci nie zrobili?! – mama wleciała do mojego pokoju i od razu do mnie
podeszła sprawdzić czy żyje – niee, postawiłam im się, ale pewnie mi nie
odpuszczą tylko będzie gorzej… - powiedziałam i wtopiłam głowę w poduszkę.
- Chcesz się przepisać gdzieś indziej?
- Nie! – podniosłam się gwałtownie i krzyknęłam mamie prosto w
twarz.
- Spokojnie, czemu nie chcesz?
- Bo w końcu mam przyjaciół, którzy może mnie nie zostawią. Leo i
Charliego – odpowiedziałam stanowczo – i nie chcę przed nimi wiecznie uciekać.
- No dobrze. Ale zawsze masz mi mówić jeśli coś by się działo. Odpukać
- Okey.
- Adaa
- No będę Ci mówić – powiedziałam z lekką irytacją.
- Powiedzmy, że Ci wierzę – skierowała się w stronę drzwi – chcesz zjeść
obiad? – spytała, stojąc już w drzwiach – a co jest?
- makaron z serem
- To poproszę – moja rodzicielka uśmiechnęła się i wyszła,
zamykając wcześniej za sobą drzwi. A ja wzięłam telefon do ręki i położyłam się
z powrotem na łóżko. Mam widomość, a tak właściwie to dwie, od Leo i od
Charliego zresztą też.
Od: Leo xx
Cześć, już jesteśmy po lekcjach, co u ciebie? Dobrze się czujesz?
Oo troszczy
się, kochany ♥ STOP! O CZYM JA MYŚLĘ…
Do: Leo xx
Hej, wszystko w porządku. Nic mi nie jest, dzięki za troskę x
Od: Leo xx
No nareszcie odpisałaś. Mogę do ciebie wpaść w takim razie? x
Do: Leo xx
Czemu nie
Jest
godzina 15. Muszę zjeść obiad. Może pojeżdżę na Light i przy okazji mu pokaże?
Od: Leo xx
O której mam być. A i podaj adres xx
Przecież
oni tu nigdy nie byli. Zapomniałam.
Do: Leo xx
Bądź za 1h. Mieszkam w Mallidge, wiesz ta wieś heh numer domu to
12. Nie przegapisz. Jest duży, kamienny oraz za nim jest wielki ogród. Do
zobaczenia ♥
Od: Leo xx
Okey jakoś dotrę. Skąd to serduszko? ;*
Do zobaczenia ♥
Napisałam jeszcze szybko do Charliego i poszłam na dół na obiad.
* * *
- Dziękuję! – krzyknęłam do mamy, biegnąc na górę. Mam jeszcze 40
min.
Weszłam szybko do szafy i znalazłam strój do jazdy. Następnie
skierowałam się do łazienki, żeby się przebrać.
Po zrobieniu wyżej wymienionej czynności , poprawiłam makijaż i
zrobiłam dwa francuze na mojej głowie. Nie mam pojęcia jakim cudem udało mi się
zrobić to tak szybko.
Mój strój przedstawiał się następująco:
czarne bryczesy, czarne buty do jazdy oraz biała bluza z kapturem
na której jest bialy napis HOPE. Nie wiem czemu ją jeszcze trzymam ehh..
Tak ubrana zbiegłam na dół, po drodze wzięłam marchewkę z kuchni.
- Mamo idę do Light. Do 10 min powinien przyjść Leo, wyślij go
proszę do mnie.
- Dobrze.
Wyszłam z domu prze taras i skierowałam się na wybieg.
- Light!! – zacmokałam na nią.
Po niespełna 10s przygalopowała do mnie, żeby się przywitać.
Stanęłam koło niej, dałam marchewkę i założyłam kantar. Przywiązałam sznurek do
barierki i poszłam po sprzęt i szczotki.
Kiedy miałam już wszystko, wyczyściłam szybko moją klacz
szczotkami, kopyta kopystką oraz przeczesałam grzywę i ogon.
Założyłam jej siodło i dopięłam dokładnie popręg. Ściągnęłam
jeszcze kantar i założyłam ogłowie.
Teraz moja kolej.
Odniosłam niepotrzebne rzeczy do stajni, zgarnęłam toczek, palcat i
wróciłam do konia. Weszłam na Light i zaczęłyśmy stępować wokół padoku.
Po kilku kółkach przeszłyśmy do kłusa i jeździłyśmy przez drągi.
~Agata (mama Ady)~
Usiadłam w kuchni z gazetą, żeby wypić kawę. Jednak niedługo było
mi dane odpoczywać, ponieważ ktoś zadzwonił do drzwi. Kiedy je otworzyłam,
ujrzałam uśmiechniętego młodzieńca. Miał brązowe włosy, takiego samego koloru
oczy i zapewne był w wieku mojej córki.
- Dzień dobry. Jestem Leondre, przyszedłem do Ady – przedstawił się.
Widać, że dobrze wychowany.
- Mówiła mi, że wpadniesz. Wchodź – uśmiechnęłam się i otworzyłam
szerzej drzwi – Ada mnie poprosiła, żebym cię do niej zaprowadziła, bo jest na
polu, więc chodź za mną.
- Dobrze – odpowiedział
Po kilku minutach byliśmy już przed padokiem. Podczas drogi
spytałam się chłopaka o kilka rzeczy. Podał mi też numer do swojej mamy. Bardzo
go polubiłam.
Ada właśnie skończyła kłusować przez drągi. Zauważyła nas i
podjechała.
- To ja was zostawiam – powiedziała i skierowałam się do domu.
~Ada~
Skończyłam kłusować przez drągi i zauważyłam moja mamę z Leo. Od
razu do nich podjechałam.
- To ja was zostawiam – powiedziała moja mama i wróciła do domu.
Kiedy tylko zniknęła nam z pola widzenia, zeskoczyłam na ziemie, przywiązałam Light
i przytuliłam Leo. Bez wahania oddał uścisk.
- Cieszę się, że jesteś – szepnęłam.
- Zawsze będę – odpowiedział. Mogę się założyć, że się teraz
zarumieniłam, dobrze, że nie widzi.
Po chwili się od siebie odkleliliśmy.
- Nie wiedziałem, że jeździsz
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – wycofałam się do konia i
uśmiechnęłam zadziornie. – Pokażemy Ci co potrafimy – znowu się uśmiechnęłam.
- Zaskoczcie mnie – powiedział – Masz piękny uśmiech – dodał.
Odwróciłam głowę w drugą stronę, żeby nie widział jak się rumienię.
Najpierw musimy ustawić przeszkody. Chodź pomożesz mi – poszliśmy po
drągi do stajni, by po chwili układać je na torze.
- Nierówno ciołku – powiedziałam
- ciołku?
- Tak. Ciołku – zaczęłam się śmiać, poprawiłam po nim ostatni drąg
i wszystko było gotowe. Wróciliśmy do Light, gdzie dociągnęłam jej popręg.
- Nie za wysokie te przeszkody?
- Proszę Cię, najwyższa tutaj ma 60 cm. Skakałyśmy przez wyższe.
Wsiadłam na klacz i pojechałyśmy stępem pierwsze kółko.
- Ej, bo ja się tu zestarzeję! – krzyknął Leo. No to zaczynamy.
Popędziłam Light do galopu i przemknęłyśmy niczym wiatr koło mojego
przyjaciela.
- Najpierw jedziemy na 20-stke, dawaj Light. – zaczęłam cmokać do
niej gdy byłyśmy już blisko, żeby ją jeszcze bardziej przyspieszyć. Przyłożyłam
łydkę i przeskoczyłyśmy. Po kilku przeszkodach wróciłyśmy z powrotem do Leo,
który stał z otwartą gębą na oścież.
- Wow – tylko tyle udało mu się wydusić
- Sama ja wytrenowałam – poklepałam mojego konika po szyi,
zeskoczyłam na ziemie i dałam jej marchewkę.
- Serio? Dobra jesteś – pogłaskał konia
- To było do mnie czy do niej?
- Do niej
- Ej! – przywiązałam szybko moją klacz i rzuciłam się na bruneta.
Niestety nie było to dobrym pomysłem, ponieważ oboje w efekcie wylądowaliśmy na
ziemi.
- Lecisz na mnie – zaczęłam się
smiać
- Chaciałbyś
- No
- Nie lecę na ciebie -
wystawiłam mu język
- A powinnaś – znowu zaczęłam się śmiać – Zaraz dam Ci prawdziwy
powód do śmiechu, nikt nie będzie się śmiał z króla Devries’a – przestraszyłam się
napoczątku, by po chwili z powrotem zwijać się ze śmiechu.
- To będzie twoja kara za wyśmiewanie się ze mnie – łaskotał mnie
tak, że już prawie nie mogłam złapać oddechu.
- Leo!... niee!!... przestań już… proszę!...
Nagle z mojego domu wyszła mama, a Leo zeskoczył ze mnie jak
poparzony.
- Zaprowadźcie konia do boksu i chodźcie na kolację!
- Dobrze! – odkrzyknęłam – chodź.
Odprowadziliśmy Light, zdjęłam jej siodło i ogłowie oraz założyłam
kantar. Następnie nasypałam jej owsa i nalałam wody.
- Pa koniku. Dobrze się dziś spisałaś – pożegnałam się z moja
klaczą na co zastrzygła uszami i zarżała radośnie. Dałam jej buziaka i
zwróciłam się do Leo
- A my chodźmy pozbierać szybko drągi.
* * *
Przy kolacji nie obyło się bez żartów i wesołych rozmów.
Moja mama podczas jedzenia spytała się co robiliśmy.
- Jeśli macie zamiar to robić to chociaż się zabezpieczcie i nie
róbcie tego przed domem – powiedziała
- Mamoo! – powiedziałam z wyrzutem i spaliłam buraka, a Leo zaczął
się śmiać.
- No co nie chce być jeszcze babcią
- No weź, my jesteśmy tylko przyjaciółmi
- Nie bądź taka naburmuszona i zaprowadź gościa do drzwi bo już późno,
a jutro szkoła.
- Okey…
I tak znaleźliśmy się przy drzwiach.
- Dzięki, że przyszedłeś i przepraszam za mamę – zachichotałam
- Do usług i nie ma problemu. Polubiłem ją. Ona mnie chyba też.
- Za bardzo – oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Dobranoc Leo – uśmiechnęłam się uroczo. Podeszłam do niego i…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1425 słowa!
Brawa dla mnie!! :D
Długo nie musieliście czekać na ten rozdział, poprzedni miał być taką niespodzianką w środku tygodnia, a tak naprawdę to musiała go dodać bo zaczęłam pisać ten i też chciałam go dodać (co właśnie robię - ta rozkmina xd), gdyż ponieważ jadę jutro na wycieczkę :3
I stwierdziłam, że jak będzie mi się nudzić podczas jazdy lub będę mieć czas, to tu coś napisze na bierząco :D
Jak mi się nie chciało dzisiejszego przepisywać to ja wam mówię XD
Ale jakoś dałam radę :)
A co do rozdziału...
I co zrobi Ada?? hahha
wredny polsat :*
Kocham was ♥
Komentarz? Follow?
Uwaga od teraz zmieniam i będę się inaczej podpisywać, Liikie (czyt. Liki), nie pytajcie dlaczego XD tak mi się wymyśliło i tyle heh
| Liikie |
Brawa dla mnie!! :D
Długo nie musieliście czekać na ten rozdział, poprzedni miał być taką niespodzianką w środku tygodnia, a tak naprawdę to musiała go dodać bo zaczęłam pisać ten i też chciałam go dodać (co właśnie robię - ta rozkmina xd), gdyż ponieważ jadę jutro na wycieczkę :3
I stwierdziłam, że jak będzie mi się nudzić podczas jazdy lub będę mieć czas, to tu coś napisze na bierząco :D
Jak mi się nie chciało dzisiejszego przepisywać to ja wam mówię XD
Ale jakoś dałam radę :)
A co do rozdziału...
I co zrobi Ada?? hahha
wredny polsat :*
Kocham was ♥
Komentarz? Follow?
Uwaga od teraz zmieniam i będę się inaczej podpisywać, Liikie (czyt. Liki), nie pytajcie dlaczego XD tak mi się wymyśliło i tyle heh
| Liikie |
Komentarze
Prześlij komentarz